Zamówiliśmy przepiękną, szaro-żółtą, szał ciał i w ogóle, wsadziłam dziedziczkę w leżak i zabrałam się za składanie. Skończywszy, wzięłam stwora z zamiarem umieszczenia na macie, a niech pełza teraz do upojenia, gdy do pokoju majestatycznie wkroczyło Kopyto, kot nasz.
I zajęło się matą po swojemu.
Szlag mnie trafił i zakryłam nęcącą nowość kocem na noc, żeby ukrócić te ekscesy.
Dziecko korzysta zatem z zapałem w dzień pod moim okiem, a kot orbituje wokół, co jakiś czas sprawdzając, czyby się aby nie uda przypadkiem wbić pazura tu i ówdzie. Mata nie jest kotoodporna, stąd nie pozwalam mu na takie rozrywki. Ciekawą rzeczą, potwornie wielki drapak, który wcześniej kocur szargał z lubością, nagle stracił na atrakcyjności.
Ale wszyscy wiemy, że koty lubią robić rzeczy nielegalne.
Co do maty - testujemy na razie drugi dzień.